21 października 2015

16. Poznań Maraton

foto MaratonyPolskie.pl

O maratonie w Poznaniu zawsze słyszałem bardzo dobre opinie, w końcu w 2015 r. nadarzyła się okazja, by przekonać się na własnej skórze jak naprawdę wygląda wielka sportowa impreza w stolicy Wielkopolski. Po przyjeździe w przeddzień zawodów jedno było pewne - upału raczej nie będzie, może być za to bardzo rześko (okolice zera i wzmagający się z upływem czasu wiatr) przy słonecznej wyżowej pogodzie. Miasteczko maratońskie zlokalizowano na terenie Międzynarodowych Targów Poznańskich - genialny pomysł, wystarczy wysiąść z pociągu lub autobusu, przejść na drugą stronę ulicy i już jesteśmy w królestwie biegaczy. Potężne hale są w stanie bez problemu pomieścić biuro zawodów, targi Expo, miejsce na pasta party, szatnie, depozyty, prysznice, stanowiska do masażu i wszystko to pod dachem w izolacji od niesprzyjających warunków zewnętrznych. Odbiór numerów startowych i pakietów bez kolejek, miasteczko maratońskie funkcjonowało sprawnie, widać było, że nie dzieje się to przypadkiem, tylko jest wynikiem dobrze przemyślanej organizacji.

Prognozy pogody sprawdziły się i ranek w dniu startu był słoneczny i mroźny. Bez ścisku można było przebrać się w strój startowy, zostawić rzeczy w depozycie a nawet przeprowadzić rozgrzewkę bez wychodzenia na zewnątrz. By nie zmarznąć w oczekiwaniu na start, skorzystałem ze starego sprawdzonego patentu z workiem na śmieci, który - jak wiadomo, założony na górną część ciała świetnie zapobiega wychłodzeniu i gdy spełni swoje zadanie, można go bez dużego żalu zostawić.

Jak zwykle przed startem atmosfera była wspaniała, nastroje umiejętnie podgrzewał konferansjer "nadający" z wysuniętego wysoko wysięgnika strażackiego. Punktualnie o 9:00 kolorowy ponad sześciotysięczny tłum ruszył mijając wielką bramę startową! 

Plan miałem prosty, nie dać ponieść się emocjom i nie wyrwać od razu do przodu, tylko biec "swoje" pamiętając, że maraton w końcu zacznie dawać w kość i trzeba zachować siły na ostatnie kilometry. Trzymałem się konsekwentnie założeń i do ok. 30 km nie odczuwałem za bardzo trudów biegu, miałem rezerwę tętna i ogólnie było dość komfortowo. Później jednak zaczęła się walka o utrzymanie przyzwoitego (jak na moje możliwości) tempa do samego końca. Jeszcze ostatnie przyspieszenie przed metą, niebieski "dywan" i wreszcie życiówka! Tym razem poszło względnie łatwo :-). Na mecie woda i owoce, medal i folia NRC mająca chronić przed wychłodzeniem.

16. Poznań Maraton zostanie w mojej pamięci jako naprawdę świetna impreza sportowa. Wszystko pięknie zagrało: trasa, kibice, organizatorzy i wolontariusze. Wspaniała atmosfera stworzona dla i przez biegaczy sprzyjała nawiązywaniu nowych kontaktów. Nie ma przymusu startowaniu w zawodach i biegania maratonów, ci którzy to robią, czynią to głównie dlatego, że jest to ich pasja i styl życia. Poznań i Wielkopolska słynie ze wspaniałych kibiców i wolontariuszy, podziwiam ich tym bardziej, że w 2015 roku nie mieli łatwo - było naprawdę zimno i wytrwanie w tych warunkach przy trasie wymagało wielkiego hartu ducha. Dziękuję za to bardzo, to m.in. dzięki Wam biegło mi się po prostu wspaniale :-)

Strona maratonu:
http://marathon.poznan.pl/

Trasa:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz