10 stycznia 2013

Bieganie na bieżni mechanicznej

W zimowym sezonie 2012/2013 nie idzie mi najlepiej. W listopadzie przytrafiła mi się infekcja dróg oddechowych, w grudniu zapalenie krtani. Tak nie da się trenować w zimnym i mroźnym powietrzu! Nie wiem jaka jest przyczyna spadku odporności (udany sezon biegowy, dużo pracy i mało urlopu?), lecz postanowiłem mimo wszystko kontynuować treningi, z tym, że niestety pod dachem. Niestety, bo bieganie w terenie jest tym, co po prostu uwielbiam a bieżnię mechaniczną traktuję jako zło konieczne. Po kilkunastu treningach doszedłem do wniosku, że jakoś można do tego “sztucznego” biegania przywyknąć i dotrwać do wiosny nie tracąc formy.

Na szczęście w siłowni niedaleko miejsca gdzie mieszkam, nie ma zbyt dużo amatorów bieżni - bywalcy klubu traktują ją zwykle jako rozgrzewkę przed ćwiczeniami siłowymi, mogę sobie więc spokojnie biegać jak chcę i ile chcę. Bieżnia pozwala dość precyzyjnie utrzymywać zadane tempo, można regulować kąt podbiegu itd. nie ma żadnych problemów z możliwością zrealizowania zróżnicowanego pod względem jakościowym treningu. Nie znalazłem jeszcze sposobu na pozorne “dłużenie się czasu” - subiektywne odczucie spędzonej godziny na urządzeniu jest zupełnie inne od godzinki w terenie. Pocieszam się tylko, że to taki tymczasowy trening zastępczy, a przy okazji pobytu na siłowni robię uzupełniające ćwiczenia z wolnymi ciężarami i na maszynach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz