Haruki Murakami jest jednym z najwybitniejszych współczesnych pisarzy japońskich odnoszących sukcesy wydawnicze zarówno w swojej ojczyźnie jak i na całym świecie. Jest jednocześnie maratończykiem (także ultramaratończykiem i triathlonistą) który od ponad trzydziestu lat systematycznie uprawia sport, łącząc codzienne treningi z pracą pisarza. Można więc powiedzieć, że jest on największym pisarzem wśród maratończyków i największym maratończykiem wśród pisarzy.
Najłatwiej jest napisać o czym Haruki Murakami nie mówi :-) - nie mówi o metodach treningowych, planach, zakresach tętna i innych rzeczach będących abecadłem świadomie trenującego biegacza. Książka Harukiego Murakiamiego O czym mówię kiedy mówię o bieganiu jest zbiorem esejów napisanych pod wpływem przemyśleń związanych z bieganiem i udziałem w zawodach na całym świecie. Murakami traktuje bieganie i pisanie kolejnych powieści jako swój sposób na życie, obydwie aktywności przeplatają się ze sobą, uzupełniają i wzajemnie wzmacniają. Istotą biegania i pisania jest systematyczna praca, która jest jedyną drogą do osiągnięcia celu (Haruki skromnie odmawia sobie talentów pisarskich i sportowych). Systematyczna praca (sportowa i twórcza) staje się swoistym rytuałem wpisanym w ciąg dnia, porządkuje życie w mikro i makroskali, nadaje mu sens, spokój, radość i spełnienie. Zaplanowany cel - niezły wynik w maratonie czy triathlonie lub kolejny bestseler nie jest najważniejszy, ważny jest także pisarsko-biegowy trening, który pozornie podporządkowany jest realizacji celu, lecz w istocie jest podstawowym sposobem na odnalezienie swego miejsca na świecie.
Dla biegacza wspaniałe są fragmenty książki dotyczące maratońskiego biegu z Aten do Maratonu (w odwrotnym kierunku niż historyczna trasa starożytnego hoplity) czy udziału w ultramaratonie na Hokkaido. Piękna proza i niewyczerpane źródło motywacji! Czy można czegoś Murakamiemu zazdrościć? Ja zazdroszczę maratonów w Bostonie i Nowym Jorku, ultramaratonu na Hokkaido, treningów na Hawajach (podobno raj na ziemi dla biegaczy) i żelaznego organizmu który przez lata dzielnie znosi treningi bez śladu kontuzji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz