9 marca 2018

Tel Aviv Samsung Marathon 2018



Tel Aviv Samsung Marathon 2018, to była moja (jak dotąd :-) ) największa przygoda biegowa. Zawody są rozgrywane w środku zimy, na kontynencie azjatyckim, pod palmami i błękitnym niebem, nad brzegiem Morza Śródziemnego, wśród zawodników z całego świata!

Impreza składa się z biegów na kilku dystansach, od maratonu, przez półmaraton, 10 i 5 km, w sumie około 30 tys. uczestników. Najmniejszą grupę stanowili maratończycy (ok. 2 tys.), dalej półmaratończycy (ok. 10 tys.) i zawodnicy pokonujący dystans 10 km (ok. 14 tys.). Zdecydowałem się na dystans półmaratonu, chciałem tydzień później pobiec narciarski Bieg Piastów i pragnąłem zachować jeszcze siły na aktywne zwiedzanie Izraela. Ta taktyka świetnie się sprawdziła :-).



W Izraelu panuje raczej gorący klimat, więc luty - środek zimy - świetnie nadaje się na termin zawodów biegowych. Temperatury jakich doświadczyłem, wahały się od 13 stopni w nocy, do 25 stopni w dzień - oczywiście w cieniu, należy mieć na uwadze, że słońce przypieka tak, jak w Polsce w maju. Organizatorzy zawodów planują początek imprezy na świt, który wypada w Tel Awiwie mniej więcej o godzinie 6 rano lokalnego czasu. Zapewniam, że nie jest to zły pomysł :-), dodatkowo przemiana nocy w dzień, stwarza naprawdę fascynujący klimat, który na długo zostanie w pamięci. 

Jeśli ktoś decyduje się przebiec półmaraton, ma spore szanse na dotarcie do mety zanim zrobi się naprawdę ciepło, biegnie się całkiem przyjemnie, a płaska trasa umożliwia uzyskanie niezłego wyniku,  warto więc spróbować biec mocno. W przypadku maratonu może być już trudniej, warto przygotować się na ciężkie warunki w drugiej połowie dystansu i koniecznie uwzględnić to w planowaniu tempa biegu. Trasa jest interesująca, prowadzi przez zurbanizowany teren, także przez wpisaną na listę UNESCO modernistyczną Białą Dzielnicę, maratończycy mają okazję zwiedzić starą arabską Jafę. 


Atmosfera na biegu jest wspaniała, można porozmawiać z zawodnikami z całego świata. Dopisują kibice, ludzie są wyluzowani i dobrze się bawią (a o to przecież chodzi), punkty z wodą i jedzeniem są nieco rzadziej, niż jesteśmy do tego przyzwyczajeni, wody nie brakuje, lecz warto mieć ze sobą  żele. Pewną trudną trudność może sprawić dotarcie na strat i z mety do domu, komunikacja miejska może mieć zmienione trasy, taksówkarze nie zawsze chcą zawieźć pasażerów "bo przecież jest maraton i ulice są pozamykane". Bez zakłóceń kursuje kolej i warto z niej skorzystać - w pobliżu strefy startu jest stacja TA University. W ostateczności zostają własne nogi i gratisowe dodatkowe zwiedzanie miasta z medalem na szyi :-).


Jeśli ktoś planuje start za granicą w egzotycznych warunkach, szczerze polecam Tel Awiw, atmosfera zawodów jest naprawdę świetna, a rywalizację sportową można (nawet trzeba!) połączyć ze zwiedzaniem Izraela.

Strona internetowa zawodów:
http://www.tlvmarathon.co.il/
Trasa półmaratonu:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz