8 listopada 2017

Setne zawody :-)



4 listopada 2017 r. w Świdnicy, w piękny, ciepły jesienny dzień, podczas 3. RST Półmaratonu Świdnickiego setny raz dotarłem do mety :-) Cieszę się bardzo, że stało się to właśnie tam, gdyż Półmaraton Świdnicki uważam za jeden z najlepszych w Polsce - jest świetnie zorganizowany, z interesującą trasą i przede wszystkim ze wspaniałym dopingiem, którego pozazdrościć mogą największe imprezy biegowe w kraju!


Ukończenie 100 zawodów biegowych zajęło mi 9 lat, przebiegłem dokładnie 1655,6 km, w czasie 148 godzin 29 minut i 55 sekund :-). Biegałem po wszystkich możliwych nawierzchniach: po asfalcie, kostce brukowej, górskich szlakach, błocie, leśnych ścieżkach i śniegu. Startowałem we wszystkich porach roku i wszystkich porach doby - rano, w południe, po południu, wieczorem i środku nocy (np. Nocna Ściema w Koszalinie), we wszystkich warunkach pogodowych: od ogromnego upału po kilkunastostopniowy mróz, w słońcu, deszczu, śniegu i huraganowym wietrze, czasami trafiała się całkiem normalna pogoda :-). Biegałem dystanse od 5 km do maratonu, najwięcej było ulubionych półmaratonów - 39 :-). Wśród setki imprez zaliczyłem 13 biegów górskich.


Najwięcej startów - 33 - miałem we Wrocławiu (w tym tylko dwa z cyklu Parkrun - trzeba to nadrobić). Są imprezy, które tak mi się spodobały, że brałem udział w ich wszystkich edycjach, zaliczają się do nich: Nocny Wrocław Półmaraton, Wielka Pętla Izerska, Bieg IT i Półmaraton Świdnicki :-). Bardzo lubię bieganie w Sudetach, 10 zawodów odbyłem w trójkącie między Szklarską Porębą, Jakuszycami i Świeradowem. Największą imprezą w której uczestniczyłem, był Wings for Life World Run 2017 w którym biegło 86222 zawodników w wielu lokalizacjach na całym świecie, udało mi się wtedy wyprzedzić 72234 osoby :-). W sumie na wszystkich 100 imprezach, startowało łącznie 228302 zawodników, z wieloma na pewno spotkałem się nie raz :-).


Nigdy nie zszedłem z trasy, choć czasem bywało ciężko. Nie zawsze udawało się zrealizować zakładane cele, lecz jak to w życiu - raz wygrywamy, a innym razem przegrywamy :-) ważne, żeby nie załamywać się i dalej robić swoje. Nie warto startować zbyt często, żeby się nie wypalić i nie zgubić przyjemności płynącej ze sportowej rywalizacji (klika-kilkanaście imprez w roku wydaje się rozsądne). Nie prowadzę statystyk pokazujących z ilu biegów zrezygnowałem z przyczyn zdrowotnych lub losowych, myślę, że mogło ich być około 10%, ale nie żałuję - z doświadczenia wiem, że nie warto ryzykować swoim zdrowiem. Przy okazji zawodów odwiedziłem wiele interesujących miejsc i poznałem fascynujących ludzi (wszystkich niniejszym pozdrawiam :-) ). Jakie plany na przyszłość? Właśnie się zastanawiam :-) Na szczęście nie dotarłem jeszcze do granic wydolności organizmu, więc zabawa w poprawianie “życiówek” ciągle trwa! :-)

18 czerwca 2017

5. Półmaraton Solidarności w Lublinie

5. Półmaraton Solidarności, Lublin 2017
Chwilę po wyjściu z pociągu na dworcu w Lublinie, rzucił mi się w oczy banner informujący o 5. PKO Półmaratonie Solidarności. Takich bannerów, billboardów i flag zobaczyłem wkrótce znacznie więcej, co bardzo dobrze świadczy o promocji tej ważnej imprezy sportowej. 
Biuro zawodów i start Półmaratonu Solidarności znajduje się w Świdniku (11 minut jazdy pociągiem z Lublina), meta w centrum Lublina w hali Targów Lubelskich. Organizator zapewniał bezpłatny transport z terenu Targów do Świdnika autobusami (we wcześniejszych edycjach jeździł specjalny pociąg). Pakiety startowe można było odebrać najpóźniej dzień przed startem, więc udałem się do biura zawodów w odpowiednim czasie, by załatwić niezbędne formalności, rozejrzeć się po okolicy i, jak się na miejscu okazało - uczestniczyć w pasta party.

Świdnik przed startem robił bardzo dobre wrażenie, czyste, zadbane i zielone miasto, szerokie, gładkie ulice, podekscytowani zawodnicy i kibice. Atmosfera wybitnie rodzinna i kameralna (półmaraton ukończyło 687 zawodników). Było całkiem rześko, choć zapowiadało się, że z każdą kolejną minutą słońce będzie mocno opalało. Punktualnie o 9 rano nastąpił start i zawodnicy ruszyli na trasę wiodącą początkowo ulicami Świdnika. Na tym etapie kibiców nie brakowało, widać było że Półmaraton Solidarności stanowi sporą atrakcję dla mieszkańców, biegło się świetnie. 

Po opuszczeniu Świdnika trasa wiodła wzdłuż głównej drogi w kierunku Lublina, ekrany akustyczne osłaniały od wiatru. Po kolejnych kilometrach okazało się, że pagórkowata trasa spowalniała mnie bardziej niż się tego spodziewałem. W końcu dotarłem do przedmieść Lublina, skąd ul. Męczenników Majdanka i Lubelskiego Lipca '80 podążaliśmy w kierunku mety. Wreszcie hala Targów Lubelskich i meta :-). Kameralne imprezy mają swój urok, brak tłoku w strefie dla zawodników, kolejek po poczęstunek, kłopotu ze znalezieniem miejsca przy stole, by w spokoju uzupełnić węglowodany :-). Dekoracja zwycięzców przebiegała sprawnie. Półmaraton zorganizowany był bardzo dobrze, wszystkie elementy funkcjonowały tak jak trzeba. Muszę przyznać, że jestem zachwycony krajobrazami jak i samym miastem, które obchodziło swoje 700-lecie.


Trasa:




17 czerwca 2017

Wings For Life World Run 2017

Wings For Life World Run 2017, Poznań


Wings For Life World Run - to jeden z tych biegów, w których od pewnego czasu bardzo chciałem wziąć udział, lecz z różnych przyczyn nie mogłem w nim uczestniczyć. Wreszcie w 2017 r. udało się, przyjechałem na poznańską Maltę, by wraz z czterema tysiącami zapaleńców, uciekać przed samochodem pościgowym prowadzonym przez Adama Małysza :-).

Wings For Life to wielka międzynarodowa impreza o charytatywnym charakterze - zebrane środki przeznaczane są na badania nad rdzeniem kręgowym. Start biegu odbywa się jednocześnie w dwudziestu lokalizacjach na całym globie, więc ze względu na strefy czasowe, niektórzy biegną w dzień, a inni wieczorem, w nocy lub nad ranem. Edycję z 2017 r. ukończyło 86222 uczestników. Formuła Wings For Life zakłada, że nie ma stałej mety, do której wszyscy zmierzają, lecz jej funkcję pełni samochód pościgowy jadący w ślad za zawodnikami, z określoną w regulaminie prędkością. Zasada jest prosta - im szybciej biegniemy, tym dalej zabiegniemy, gdyż będziemy dłużej na trasie zanim dogoni nas meta :-). Tym razem szybsi od nas "pomęczą się" dłużej :-). Na stronie internetowej biegu, znajduje się kalkulator ułatwiający policzenie, jaki  dystans pokonamy poruszając się w określonym tempie.

Taki sposób rozgrywania zawodów stawia duże wyzwania przed organizatorami, muszą m.in. zabezpieczyć około stukilometrową trasę, przygotować punty odżywcze i medyczne, zadbać o "ruchomą metę" i zapewnić możliwość powrotu na miejsce startu zawodnikom, którzy skończyli już bieg. To ostatnie realizowane jest przez autobusy, które zaparkowane są zazwyczaj w okolicach punktów z wodą lub poruszają się po trasie, zabierając po drodze biegaczy. 

Warto przed biegiem zapoznać się z przebiegiem trasy, lokalizacją punktów odżywczych, miejsc postoju autobusów itp. Myślę, że warto uwzględnić fakt, że koniec rywalizacji, nie oznacza jeszcze końca zabawy - trzeba jeszcze wrócić na metę po medal :-) co czasami może być trudne, gdyż po długim, maksymalnym wysiłku, trzeba będzie przejść kilka kilometrów do środka transportu. Warto przed startem przemyśleć strategię powrotu i zabrać coś ze sobą (np. folię NRC lub lekką kurtkę) by uniknąć wychłodzenia lub coś do picia, jeśli akurat będzie ciepło.

Muszę przyznać, że Poznań stanął na wysokości zadania organizując na bardzo przyzwoitym poziomie polską część Wings For Life World Run :-). Biegnących pozdrawiali liczni kibice, a nawet kierowcy samochodów(!), którzy utknęli w korkach. Zawody mają świetnie przygotowaną promocję, transmisję na żywo w internecie i stacjach telewizyjnych, serwis foto itp. Wielkie brawa należą się dla Bartosza Olszewskiego (88,24 km) i Dominiki Stelmach (68,21 km), którzy zwyciężyli w globalnej klasyfikacji biegaczy. Jedynym szybszym od Bartosza zawodnikiem był Aron Anderson (92,14 km), jadący na wózku inwalidzkim. Czołówka osiągnęła niesamowite rezultaty pokonując tak wielkie dystanse w bardzo dużym tempie!

Gorąco zachęcam, by uwzględnić  Wings For Life World Run w swoim kalendarzu, także ze względu na charytatywny charakter imprezy. Każda złotówka się przyda.

Strona biegu:
http://www.wingsforlifeworldrun.com/

16 czerwca 2017

3 Gdańsk Maraton

Jeszcze pięć kilometrów :-)

Do mojego startu w maratonie w Gdańsku, przyczynił się udany udział w Amber Expo Półmaraton Gdańsk, który odbył się 16 października 2016 r. Impreza bardzo sprawnie zorganizowana, z metą w halach Międzynarodowych Targów Gdańskich, z interesującą trasą i rześkim, morskim powietrzem w pakiecie ;-). Udało mi się także wygrać bezpłatny start w maratonie, uznałem więc, że skoro los tak chciał, muszę koniecznie pojawić się wiosną w Gdańsku i przebiec "królewski dystans". 

Trasa maratonu po części przebiegała po znanych mi z półmaratonu ulicach, rozbudowana była o odcinki przebiegające przez stadion PGE Arena Gdańsk, Europejskie Centrum Solidarności, starówkę gdańską (ul. Długa, ratusz, pomnik Neptuna i Dwór Artusa), ulice Wrzeszcza, osiedla mieszkaniowe (Przymorze i Zaspa) i nadmorski Park Raegana.  Po 38. kilometrze było widać i słychać strefę mety i tu mała niespodzianka - w celu "wyrobienia" pozostałych kilometrów, trzeba było zrobić jeszcze wycieczkę w stronę Nowego Portu. Myślę, że warto się na to wcześniej psychicznie przygotować :-)
Maraton (i oczywiście półmaraton) w Gdańsku uważam za godny polecenia, warto przy okazji poświęcić nieco czasu na zwiedzanie Trójmiasta :-).

Poniżej kilka zdjęć







Trasa:

5 maja 2017

10. PANAS Półmaraton Ślężański

Start 10. PANAS Półmaratonu Ślężańskiego

Półmaraton Ślężański przez dziesięć edycji wyrobił sobie solidną markę na mapie polskich "połówek" biegowych. Choć marcowy termin koliduje z półmaratonem w Poznaniu, Krakowie i Warszawie, na brak zawodników nie ma co narzekać i zwykle limit uczestników jest wypełniony na długo przed datą rozpoczęcia imprezy. Wielu (w tym i ja ;-) ) przyjeżdża do Sobótki co roku, by obiec wraz czterema tysiącami zapaleńców tajemniczą Ślężę górującą nad podwrocławskimi równinami. Trasa jest jedyna w swoim rodzaju, nie za trudna nie za łatwa, są i podbiegi i stromy zbieg z Przełęczy Tapadła, po drodze mijamy niewielkie zagubione w ślężańskich lasach wsie, czasem trzeba powalczyć z mrozem, a niekiedy ze słońcem i wysoką wiosenną temperaturą. Tego, kto nigdy nie popróbował pagórkowatej trasy wokół Ślęży, gorąco zachęcam, by podjął wyzwanie, a na pewno nie będzie żałował, tak pięknie rozpoczętego sezonu :-)

Strona półmaratonu: